USS Montana amerykański okręt podwodny, podczas patrolu, napotyka kontakt poruszający się z niewiarygodną prędkością 60 węzłów. Kapitan jest pewien, że czerwoni – Rosjanie – nie mają nic tak szybkiego. Nie słychać szumów kawitacyjnych ani odgłosów reaktora, nie brzmi jak okręt śrubowy. Czyżby nowa broń – Czerwony Październik, ale to chyba nie ten film. Kontakt przyspiesza do 80, a następnie do 130 węzłów. Podczas wymijania, elektryka i inne układy na amerykańskim okręcie przestają przez chwilę działać. Moment, kiedy nie było sterowności, spowodował, że okręt zbliżył się zbytnio do skalnej ściany, a następnie się o nią otarł. Nie jest zbyt pożądane – woda dostała się do wnętrza, Montany pojawiły się również pożary. Okręt utracił możliwość wynurzenia, zatonął. Kapitan, wiedząc, że są już skazani, rozkazał wypuścić boję alarmową. Ewentualni ratownicy, będą wiedzieć gdzie szukać wraku, być może komuś ze 156-osobowej załogi uda się do ich przybycia przetrwać.