Roku Pańskiego 1607 na tereny obecnej Wirginii przybywają osadnicy. Lokalne plemię z zainteresowaniem i niepokojem obserwuje, płynące po rzece statki. Widać, że nigdy wcześniej nie spotkali się z takimi konstrukcjami. Dla kolonizatorów tereny wyglądają na obiecujące, są żyzne, zielone, pełne lasów. Okolica jest piękna, spokojna, wydaje się niezaludniona, nieomal jest jak rajska kraina. Rzeka jest pełna ryb i ostryg, można popłynąć w górę rzeki, morze jest niedaleko. Jest też dobrym miejscem na obronę. To idealne miejsca na osadę. Kapitan domyśla się, że są tu miejscowi, chce zadbać, aby ich nie urazić – w razie czego trzeba będzie z nimi handlować, ale i zabezpiecza ruchomości przed nimi.