W życiu Sama Vimes wiele się zmieniło. Ma kochającą żonę, wszedł do arystokracji (akurat to bardzo mu się nie podoba), ma pod swoją komendą całe mrowie strażników, mieszka w pięknym wielkim domu (nie przepada za tym), ma morze pieniędzy (tego z kolei nie akceptuje). Niedługo zostanie ojcem (a tym jest zachwycony). Jest jednak coś co go kompletnie zaskoczyło i wręcz zasmuciło – Gildia Skrytobójców nie będzie już więcej przyjmować na niego zleceń. Nie opłaca się to. Nie dlatego, że stawka za niego jest równie wysoka jak za do tej pory jedynego człowieka którego spotkał taki „zaszczyt” - Patrycjusza Ankh-Morpork. O nie, Sam jest zbyt bardzo niebezpieczny dla skrytobójców – nie dlatego żeby ich w obronie własnej zabijał – on jest bardziej pomysłowy.