
Mężczyzna budzi się w nieznanym sobie pomieszczeniu. Pomieszczenie jest regularne, przypomina kostkę Rubika od wewnątrz, jest puste, oświetlone z każdej ze stron białymi panelami z dziwnymi wzorami. Uwagę zwraca to, że zamiast drzwi ma ono włazy, na każdej powierzchni. Są one na ścianach, ale i w podłodze i na suficie. Sam mężczyzna ubrany jest w swojego rodzaju szary dres, drelich. Na piersi ma napis Alderson (Julian Richings). Nie ma bladego pojęcia, jak się tu znalazł. Alderson otwiera jeden z włazów, widzi za nim identyczne pomieszczenie, różni się tylko kolor podświetlenia. Nie decyduje się na przejście, tylko sprawdza kolejne, tym razem ten w podłodze. Widok jest identyczny, tylko światło jest czerwone. Decyduje się na kolejny właz, przez który tym razem się przeciska. Tu kończy się jego droga. W pomieszczeniu jest pułapka, Alderson zostaje potraktowany czymś w rodzaju krajalnicy do jajek, czy warzyw. Zostaje poszatkowany na kosteczki.