
Czyli: Kiedy wymyślisz kod, to wyjdziesz.
Rebecca (Greer Kent) odzyskuje przytomność w pustym, biało oświetlonym pokoju. Pomieszczenie nie ma typowych drzwi, są to kwadratowe włazy umieszczone na każdej ze ścian, ale są również na suficie i w podłodze. Niewiele myśląc, przechodzi przez jeden z nich. W kolejnym pomieszczeniu spada… w górę, czy też jakaś siła unosi zaskoczoną kobietę w górę. W tym dziwnym miejscu nie jest sama, kolejnym człowiekiem w sześcianie, jest mężczyzna. Wygląda na dość sponiewieranego. Ma tylko jeden but, zakrwawioną koszulę, ale i neseser z kajdankami. Nie są one jednak przypięte do ręki. Po ustawieniu kodu na zamku nesesera ten okazuje się pusty. Mężczyzna chyba coś wie, po otwarciu przejścia szuka numerów. Nie znajduje ich jednak.