Czyli gdzie czerwie mówią dobranoc.
Nasi dobrzy znajomi z Gdyni – Alicja i Ryszard Wrzosek przesłali nam informację o wycieczce do Słowińskiego Parku Narodowego. Po szybkiej i zgodnej naradzie postanowiliśmy wziąć w niej udział. Jako, że trasa przemarszu była za długa dla małych nóżek Andrzejka, miał on zostać pod opieką babci (lub vice versa). Na wyjazd z nami zabrała się Ada.