Grupa młodych mężczyzn trafia do wojska, są od teraz rekrutami. Patrząc na ich miny już u fryzjera, nie są tym zachwyceni. Później trafiają „pod skrzydła” sierżanta artylerii Hartmana (R. Lee Ermey). Będzie ich szkolił. Szkolenie zaczyna od wyjaśnienia reguł i poniżania świeżych nabytków armii USA. Trzeba przyznać, że to tego ostatniego ma talent. Mówi, że jest twardy, lecz sprawiedliwy, wszystkich traktuje tak samo, nie jest rasistą. Dla niego wszyscy rekruci są tak samo warci, czyli nic. Przesieje nieudaczników, którzy nie zasługują na pozostanie w jego ukochanym korpusie, a z reszty zrobi „anioły śmierci” pragnące wojny i zabijania. Tak zaczyna się trening w Korpusie Naboru Piechoty Morskiej USA. To będzie ciężki czas…